JOGA JAKO DROGA DO WYJŚCIA Z TRAUMY
Nie ma wyzdrowienia bez świadomości.
Osoby straumatyzowane żyją w świecie odczuć pozornie nie do zniesienia.
Świadomość własnego ciała daje nam kontakt ze światem wewnętrznym, z mapą organizmu. Osoby, które przeżyły traumę, często boja się czuć. Obawa przed owładnięciem przez nieprzyjemne wrażenia zmysłowe sprawia, ze ciało zastyga, a umysł się zamyka. Trauma sprawia, że ludzie czują się jakby byli kimś innym, winnym ciele, albo jakby byli nikim – bez ciała.
Żeby przepracować traumę i pozostawić ją za sobą trzeba odnaleźć kontakt z własnym ciałem , ze swoim „ ja „. To wymaga prawidłowo działających połączeń między świadomą częścią mózgu, a systemem świadomości ciała – połączeń, które trauma często uszkadza.
Autonomiczny układ nerwowy to najbardziej mózgowy układ przeżycia, a jego dwie gałęzie regulują pobudzenie ciała. W skrócie rzecz ujmują, część współczulna WUN wykorzystuje przekaźniki chemiczne, takie jak adrenalina, żeby pobudzić ciało i mózg do działania, podczas gdy część przywspółczulna PUN dzięki acetylocholinie reguluje podstawowe funkcje organizmu, takie jak trawienie, gojenie ran oraz cykl snu i czuwania. W idealnych warunkach obie części ściśle współpracują, żeby utrzymać nas w stanie optymalnych interakcji ze sobą i z otoczeniem. Zmienność rytmu serca ( HRV ) mierzy względna równowaga między współczulnym a przywspółczulnym układem nerwowym.
Gdy bierzemy wdech, pobudzamy WUN, co przyspiesza bicie serca. Wydech pobudza PUN i serce zaczyna bić wolniej.
U zdrowych ludzi rytm oddechu wywołuje stałe, rytmiczne fluktuacje częstości bicia serca. Prawidłowa HRV jest wskaźnikiem ogólnego dobrostanu. Skuteczna zmienność pobudzenia daje nam kontrole nad emocjami i popędami. Jak długo umiemy utrzymać spokój, możemy wybrać jak zareagujemy. Jednostki ze słabo wyregulowanym układem autonomicznym łatwo wyprowadzić z równowagi – zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Brak spójności miedzy rytmem oddychania a pracą serca czyni ludzi podatnymi nie tylko na problemy psychiczne jak depresja i PTSP ( zespół stresu pourazowego ) , ale i na szereg schorzeń somatycznych, takich jak choroba wieńcowa czy rak.
W roku 1998 Bessel van der Kolk oraz Jim Hopper pierwszy raz usłyszeli o HRV, fizjologicznym wskaźniku pozwalającym całkiem dokładnie określić, czy nasz układ autonomiczny pracuje prawidłowo. Wtedy podjęli próbę szczegółowego zbadania tej kwestii a dokładnie czy można i jak można poprawić HRV.
W Google mogli doszukać się aż 17 tysięcy stron z jogą, na których twierdzono, że te ćwiczenia poprawiają HRV, jednak nie można było znaleźć żadnych potwierdzających na to badań.
Po kilku latach prowadzonych badań, w roku 2014 roku w pismach psychiatrycznych opublikowali pierwsze badania na temat jogi i PTSD.
Przeprowadzili dziesiątki eksperymentalnych badań aby jak najlepiej mierzyć wpływ jogi na psychologiczne funkcjonowanie jednostek.
W przykładowym programie badawczym podzielono uczestników na 2 grupy. Połowa uczestników losowo przydzielono do grupy jogi, podczas gdy druga połowa otrzymała leczenie psychiatryczne DBT ( dialektdytczno – behawioralna ) Po 8 tygodniach okazało się, że w grupie jogi znacząco zmniejszyły się problemy z nadmiernym pobudzeniem w PTSD i poprawiła relacje z własnym ciałem. W grupie DBT nie zmienił się poziom niepokoju oraz nie złagodzono objawów PTSD.
Wszystkie programy jogi łączyły ze sobą ćwiczenia oddechowe, podstawowe pozycje i medytacje. Poszczególne szkoły jogi wykazują różnice w intensywności ćwiczeń i w różnym stopniu skupiają się na tych trzech kluczowych elementach. Na przykład zmienność szybkości i głębokości oddychania oraz odpowiednie wykorzystywanie ust, nozdrzy i gardła daje zupełnie odmienne efekty, a niektóre techniki wyjątkowo silnie działają na poziom energii.
Na zajęciach w grupach badawczych stawiano na prostotę. Wielu z tych pacjentów często ledwo zdaje sobie sprawę z tego, jak oddycha. Znaczące postępy można zatem uzyskać po prostu ucząc ich, jak skupiać się na wdechu i wydechu, jak zauważać, czy oddychają szybko czy powoli, i jak liczyć oddechy w niektórych pozycjach.
Stopniowo wprowadzano ograniczony zestaw pozycji (asan) Nacisk kładziony był nie na „ prawidłowe „ wykonanie danej pozycji , ale na uświadomienie uczestnikom, które mięśnie są aktywne w danej chwili. Sekwencje były tak opracowane aby stworzyć rytm naprzemiennego napięcia i rozluźnienia, coś, co zaczną postrzegać w
codziennym życiu. Nie uczono medytacji ale wspieranie uważności , zachęcając uczestników , żeby obserwowali, co dzieje się w różnych częściach ciała, gdy zmieniają pozycje.
W badaniach zaobserwowano między innymi jak trudno osobom straumatyzowanym poczuć się na luzie bezpiecznie w swoich ciałach. Na przykład mierzono im HRV podczas ( Savasany) czyli pozycji kończącej
większość zajęć w której leży się w rozluźnieniu. W miejscu rozluźnienia pojawiało się zbyt dużo aktywności mięśniowej aby uzyskać czysty sygnał.
Zamiast przechodzić w stan spokojnego odpoczynku, mięśnie uczestników często szykowały ich do walki z niewidzialnym wrogiem.
Dużym wyzwaniem z wychodzenia z traumy jest umiejętność osiągnięcia stanu pełnego relaksu i bezpiecznego poddania się.
Jedną z lekcji, jaka można wyciągnąć ze współczesnej neuronauki jest ta, że nasze poczucie siebie jest w nierozerwalny sposób połączone z ciałem. Nie możemy się naprawdę poznać, jeśli nie potrafimy czuć i interpretować wrażeń fizycznych ; musimy je rejestrować i działać zgodnie z nimi, żeby bezpiecznie przejść przez
życie. Znieczulenie ( albo kompensacyjne poszukiwanie wrażeń ) może uczynić życie znośnym, ale cena jaką za to płacimy, jest utrata świadomości tego, co dzieje się w ciele, a wraz z tym utrata poczucia, że żyje się w pełni, wszystkimi zmysłami. Aleksytymia oto fachowy termin którym określa się niezdolność do wykrycia i rozpoznania tego, co dzieje się w naszym wnętrzu. Osoby cierpiące na tą przypadłość zwykle czują się fizycznie źle ale nie potrafią określić, co dokładnie im dolega. W efekcie często zgłaszają liczne, nieswoiste a denerwujące objawy somatyczne.
Dodatkowo same nie umieją rozpoznać co czują w danej sytuacji, ani co sprawia, że czują się lepiej lub gorzej. To efekt odrętwienia, które nie pozwala im przewidywać potrzeb ciała i reagować na nie w spokojny sposób. Odrętwienie tłumi też codzienne radości, które nadają życiu lepszą jakość, takie jak muzyka, dotyk czy światło.
Okazuje się, że joga jest świetnym sposobem na nawiązanie bądź odtworzenie ciepłych, kochających, zmysłowych relacji ze światem wewnętrznym i z samym sobą.
Jeśli nie wiesz, czego chce twoje ciało, nie możesz mu tego dać. Jeśli nie czujesz głodu, nie możesz go zaspokoić. Jeśli pomylisz niepokój z głodem, będziesz jeść za dużo. A jeśli nie czujesz, że już się nasyciłeś, będziesz jeść nadal. To dlatego podtrzymywanie świadomości zmysłowej jest tak istotne dla wychodzenia z traumy. Większość tradycyjnych terapii lekceważy lub wręcz ignoruje chwilowe zmiany zachodzące w naszej wewnętrznej rzeczywistości. Tymczasem te zmiany są sednem reakcji organizmu: to stany emocjonalne odciśnięte w równowadze chemicznej ciała, w trzewiach, w kurczeniu się mięśni prążkowanych w twarzy, gardła, tułowia i kończyn. Ludzie, którzy przetrwali traumę, muszą się nauczyć, że potrafią przeżyć te wrażenia zmysłowe, oswoić wewnętrzne doświadczenia i uruchomić nowe wzorce zachowań.
W jodze skupiasz uwagę na oddechu i chwilowych odczuciach. Zaczynasz dostrzegać związek między swoimi emocjami a ciałem. Wykonując asany eksperymentujesz, czy potrafisz zmieniać to jak się czujesz. Czy głęboki wdech łagodzi napięcie ramion. Czy skupienie na wydechu uspokaja.
Żeby poprawić regulacje emocjonalną wystarczy zauważyć co czujesz.
Przestać ignorować to, co dzieje się w twoim wnętrzu.
Dwa najważniejsze zdania w jodze „ zauważ to „ i „ co dalej ? „
Gdy zaczynasz podchodzić do swojego ciała z ciekawością raczej niż ze strachem, wszystko się zmienia.
Trauma sprawia, że czujesz się na zawsze zawieszony w stanie bezradności i przerażenia. Dzięki jodze uczysz się, że odczucia narastają i ustępują. Świadomość, że wszelkie doświadczenia są czymś przemijającym, zmienia sposób patrzenia na samego siebie.
W ostatnich latach badacze mózgu, wykazali, że intensywna medytacja wpływa pozytywnie właśnie na rejony mózgu, które są kluczowe dla fizjologicznej samoregulacji.
Kontynuując badania nad jogą, zebrano grupę kobiet , które we wczesnym dzieciństwie przebyły głęboką traumę. W trakcie badań odkryto pierwsze oznaki, ze dwadzieścia tygodni ćwiczeń jogi uaktywnia podstawowy system „ja „ – wyspę i przyśrodkowa korę przedczołową.
Takie wstępne badania otwierają nowe horyzonty: pokazują jak działania obejmujące dostrzeżenie i oswojenie wrażeń płynących z ciała mogą wywołać głębokie zmiany prowadzące do wyjścia z traumy zarówno w mózgu, jak i w umyśle.
Po każdym z badań nad jogą pytano uczestników, jaki wpływ miały na nich te
zajęcia. Oto kilka przykładowych odpowiedzi :
„Moje emocje wydają się silniejsze. Może dlatego, że teraz po prostu umiem je rozpoznać.
„ Mogę lepiej wyrazić swoje uczucia, bo lepiej je rozpoznaje. Czuje je w swoim ciele, rozpoznaję i zajmuje się nimi.
„ Teraz widzę możliwości, wiele dróg. Mogę decydować i mogę wybrać swoje życie, nie muszę powtarzać przeszłości ani doświadczać jej jako dziecko.
„ Mogłam poruszać swoim ciałem i być w nim bezpieczna, bez krzywdzenia siebie ani bycia krzywdzoną.
Moją przygodę z jogą rozpoczęłam ok 17 lat temu.
Pamiętam jak dziś moje przerażenie dłuższego pozostania w Sawasanie 🙂 Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że joga nadała sens i odpowiedni kierunek mojemu życiu. Dzięki regularnej praktyce mogłam bezpiecznie zmierzyć z traumatyczną przeszłością, która blokowała rozwijanie świadomości ciała, co daje klucz do satysfakcjonującego życia.
Teraz jestem bez lęku, spokojna i spójna z moim „ ja „
„ W miarę jak na nowo doświadczamy połączenia ze swoim wnętrzem, z potrzebami naszego ciała, pojawia się zupełnie nowa umiejętność – ciepłego uczucia do własnego „ja”.
Doświadczamy nowego wymiaru autentyczności w opiekowaniu się sobą; przekierowujemy naszą uwagę na zdrowie, dietę, energię zarządzanie czasem. Ta nowa jakość opieki pojawia się samoistnie, nie jako odpowiedź na to „ co powinienem ”. Umiemy znaleźć w takiej samo opiece natychmiastową, wewnętrzną przyjemność. Stephen Cope „Joga w poszukiwaniu prawdziwego siebie”.