„Ciało jest więzieniem duszy” – Platon
Za mamusię, za tatusia. Z czym je się zaburzenia odżywiania
Zaburzeń odżywiania nie interesuje, jakie mamy plany (również żywieniowe) na najbliższe miesiące. Ale możemy być pewni, że postarają się nam je pokrzyżować.
Nie zawsze wyglądają. Wręcz przeciwnie, często nie wyglądają. Bo to nie tylko anoreksja, tak chętnie komentowana w mediach ze względu na drastyczne, przyciągające uwagę obrazy wychudzonych ciał. To również bulimia, ortoreksja, jedzenie kompulsywne, zespół nocnego jedzenia i inne. Szacuje się, że 80% światowej populacji zajada stres, a 20% przestaje w stresie jeść.
Bing. Tak w bulimicznym slangu nazywamy napad na lodówkę. Może zakończyć się zachowaniami kompensacyjnymi (typu prowokowanie wymiotów, niebezpieczny dla zdrowia wysiłek fizyczny lub wciągnięcie dużej ilości środków przeczyszczających), choć niekoniecznie. Tym, co pojawia się zawsze, bez względu na zakończenie, są wstyd, poczucie winy i złość na samego siebie. Ja przez swoje bingi zawaliłam szkołę średnią i dwa razy straciłam pracę. Niektórzy tracą życie.
Z kolei anorektyczkę można rozszyfrować w bardzo prosty sposób. Wystarczy zaproponować jej 200 zł za zjedzenie pizzy. Możesz zapłacić tysiąc – i tak nie zje. Ja w czasie swoich wielomiesięcznych głodówek nie wzięłabym gryza margerity nawet, gdyby zależało od tego moje życie lub dalsze istnienie gatunku ludzkiego.

„Dusza jest więzieniem ciała” – Platon
To nie są fanaberie. To powolne wyniszczanie własnego organizmu, samobójstwo na raty. Dlatego około 9% osób chorych na anoreksję podejmuje próby samobójcze. Jednak świadomość tego nie uratowała jeszcze żadnej osoby dotkniętej ED. Bo mam głęboko w dupie, że się zabijam, gdy się zabijam.
Nie przychodźmy więc do ludzi w głębokim kryzysie psychicznym z tekstami o marnowaniu życia. Strzepniemy w ten sposób z mankietów trochę frustracji i bezsilności wobec faktu, że bliska nam osoba powoli umiera na własne życzenie, ale jej nie pomożemy. Mówmy: „To nie Wasza wina, że jesteście chorzy. Nie musicie się tego wstydzić”. Zróbmy to tak, jak należy. A jeśli nie potrafimy, poprośmy kogoś, by nas nauczył.
Lustro to dla osób dotkniętych zaburzeniami odżywiania najbardziej znienawidzony z przedmiotów martwych. A wszystkiemu winny ten łobuz – zaburzony obraz własnego ciała. Najprościej mówiąc polega to na tym, że niezależnie od tego, jak chuda będę, zawsze będę chuda niewystarczająco. ED, towarzysząca im często depresja oraz zaburzony obraz własnego ciała mogą wpływać bardzo negatywnie na nasze relacje z bliskimi. Mogą, ale nie muszą, jeśli pracujemy nad trudnymi emocjami, a bliscy są dla nas w tej pracy wsparciem.
Zdecydowana większość osób chorujących na zaburzenia odżywiania ma problemy ze swoją seksualnością. Ja zdecydowanie należę do tej większości. Między innymi dlatego przez znaczącą część swojego życia kontakty seksualne podejmowałam jedynie pod wpływem alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych. Aby zagłuszyć lęk na myśl o tym, że ktoś będzie moje ciało oglądał. Ciało, którego widoku ja sama szczerze nienawidziłam.
Zaburzenia łaknienia, podobnie jak wszelkiego rodzaju uzależnienia, nie biorą jeńców. Nie interesuje ich nasz pesel. Interesuje je tylko to, jak bardzo nie potrafimy radzić sobie z własnymi emocjami, a zbierają swoje żniwo nawet wśród kilkulatków. I to wcale nie dziecko ma problem z jedzeniem. To rodzina ma problem z komunikacją.
Wieczory i weekendy stanowią trudny czas dla osób dotkniętych ED. Średnio umiemy zwalniać, odpoczywać i kumplować się ze sobą, o wiele łatwiej nam uciekać przed sobą w pracę. Dlatego pytajmy bliskich nam osób z zaburzeniami odżywiania, jak im dzisiaj. Żeby ta sobota nie była dla nich ostatnią.
A na koniec (a może początek) kilka małych (dużych?) polecajek:
- Z miłości do Nancy (film z 1994 roku; reż. Paul Schneider)
- Przerwana lekcja muzyki (film z 1999 roku; reż. James Mangold)
- Grubasy (film z 2009 roku; reż. Daniel Sánchez Arévalo)
- Body/Ciało (film z 2015 roku; reż. Małgorzata Szumowska)
- Moja chuda siostra (film z 2015 roku, reż Sanna Lenken)
- Aż do kości (film z 2017 roku, reż Marti Noxon)